Relax... If you can. Recenzja Ischgl-Samnaun

4,6

„Relax. If you can…” - ten slogan zobaczymy niemal wszędzie w tym tyrolskim ośrodku. Ischgl, w dolinie Paznaun, to obecnie jeden z bardziej doinwestowanych ośrodków w Europie. Nowoczesna infrastruktura oraz, dzięki połączeniu ze szwajcarskim Samnaun, ilość tras deklarowana na poziomie ponad 200 km kuszą narciarzy z całej Europy.

Greitspitze, Ischgl
Greitspitze, Ischgl

Dojazd do Ischgl

Do Ischgl wybraliśmy się na początku sezonu 2016/2017 w pierwszej połowie grudnia. Ośrodek położony jest w południowo-zachodniej części Austrii na granicy ze Szwajcarią. Dojazd możliwy jest za pomocą ciągu autostrady A12 i drogi szybkiego ruchu S16 łączących Innsbruck z Bregencją. Z Polski zdecydowanie najszybciej dojedziemy nadkładając trasy przez Niemcy. Podczas naszej drogi bazując na natężeniu ruchu nawigacja wielokrotnie proponowała różne rozwiązania. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na przejazd przez Bregencję, dzięki czemu prawie do samego Ischgl dojechaliśmy bez konieczności zjeżdżania na drogi lokalne. Warto wspomnieć, iż jadąc od zachodu przez Bregencję, musimy pokonać jeden z najdłuższych tuneli drogowych w Europie - Arlberg-Straßentunnel o długości niemal 14 km. Przejazd tym dwukierunkowym tunelem jest dodatkowo płatny (9,50 €) pomimo konieczności posiadania winiety uprawniającej do poruszania się po autostradach i drogach szybkiego ruchu. Jeśli nie przepadamy za tunelami (a tych na trasie jest bardzo dużo), można spróbować od strony wschodniej – przez Monachium i Innsbruck lub przebić się przez Alpy przez drogi lokalne. To drugie rozwiązanie, co ciekawe, jest często sugerowane przez Google Maps. Do Ischgl najlepiej zjechać zjazdem o nazwie „Pians/Paznaun/Ischgl” – stamtąd do miasteczka dzieli nas już tylko nieco ponad 20 km.

Dojazd do Samnaun

Decydując się na pobyt po szwajcarskiej stronie w miasteczku Samnaun, najłatwiej jest jechać właściwie tą samą drogą, a z autostrady zjechać kilka kilometrów na wschód zjazdem Knoten Oberinntal i dalej przez Serfaus-Fiss-Ladis dotrzeć do miasteczka. Jadąc tą drogą nie ma potrzeby kupowania kosztownej szwajcarskiej rocznej winiety, a w samej Szwajcarii pokonujemy dosłownie 4 km. Ze szwajcarskiej Gryzonii kierowcy również często decydują się na przejazd przez Austrię, by uniknąć kłopotliwej drogi Doliną Engadyny z transportem pociągiem.

Zakwaterowanie

Noclegi w Ischgl są dostosowane do potrzeb różnych klientów. Zakwaterowanie w miasteczku stanowią zarówno luksusowe hotele (w bezpośrednim sąsiedztwie kolejek na górę) jak i bardziej budżetowe pensjonaty i domy gościnne. Ceny są naprawdę różne, a szukając noclegu zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki na stronie ośrodka – jest bardzo duża szansa na wyszukanie lepszej oferty, niż w popularnych serwisach do rezerwacji noclegów.

Na miejsce dojechaliśmy późnym wieczorem. Nasz pensjonat miał wspólną recepcję z popularnym hotelem, gdzie udaliśmy się najpierw, by odebrać karty do pokojów. Tutaj pierwsze zaskoczenie – większość pensjonatów i domów gościnnych ma do dyspozycji parking podziemny. Komfort rozpakowywania samochodu znacznie wzrasta, a w razie potrzeby możemy skorzystać z niego bez konieczności odśnieżania go. Do apartamentów wjechaliśmy windą – to również tutaj standard i znacznie podwyższa to jakość pobytu, w szczególności w ponad 4-piętrowych obiektach.

Wyposażenie i standard zakwaterowania jest tutaj przeważnie jednakowo wysoki i zdecydowanie stanowi to mocną stronę ośrodka.

Samochód zostawiony na parkingu podziemnym raczej nam się nie przyda, bo wszystko w Ischgl jest w odległości pieszej.

W naszym przypadku hotel dał nam do dyspozycji swoją narciarnię, dzięki czemu z oddalonego o 400 m pensjonatu nie musieliśmy iść w butach narciarskich. Z hotelu do dolnej stacji kolei dzieliło nas dosłownie przejście przez ulicę. Dzięki temu wszystkiemu nasze pierwsze wrażenia były już bardzo dobre.

Z Ischgl na stoki dostaniemy się trzema kolejami linowymi – supernowoczesną koleją 3-S, kolejką gondolową i funitelem. Stacje wszystkich trzech są rozłożone na długość miasteczka, dzięki czemu goście mają jednakowo krótką drogę do przejścia. Już sama stacja kolei 3-S zrobiła na nas wrażenie – wszystko bardzo nowoczesne i czyste. Za skipassy zapłaciliśmy kartą. W przeciwieństwie do włoskich ośrodków, nie ma tu żadnego problemu z transakcjami bezgotówkowymi. W budynku stacji na kilku kondygnacjach znajdują się również wypożyczalnia sprzętu, sklep, punkt informacji turystycznej i kasy. Oczywiście wszędzie dostaniemy się windą lub schodami ruchomymi.

Stoki

Kompleks Ischgl-Samnaun rozpostarty jest na wysokościach 1400-2872 m n.p.m. i według zapewnień właściciela oferuje 238 km zjazdów. Potem jednak okazało się, że liczone jest to w specyficzny sposób i mamy do czynienia z zabiegiem marketingowym. Geometrycznie licząc tras jest 172 km. To nadal sporo, a wszystkie wątpliwości rozwiewa strona internetowa ośrodka.

Trafiliśmy na dość suchy i słoneczny czas – w miasteczku śniegu nie było właściwie wcale. Po przekroczeniu poziomiu 1800 m n.p.m. zrobiło się jednak biało. Wszystkie trasy były naprawdę doskonale naśnieżone i można było dostać się nimi zarówno do Samnaun i Ischgl. Warunki były bardzo dobre, a stoki były zadbane, ale jasnym było, że zjeżdżamy po sztucznym, zmrożonym śniegu. Powodem oczywiście była aura, a władze ośrodka spisały się tutaj należycie. Na stokach nie było żadnych kamieni, gałęzi, a wszystkie trasy były bardzo dobrze przygotowane przez ratraki.

Nieco zaskoczeni byliśmy poziomem trudności tras. O ile po trasach czarnych spodziewaliśmy się dokładnie tego, co zastaliśmy, to niektóre trasy czerwone dały nam naprawdę w kość. Między innymi mowa tu o trasie numer 1, którą dostaniemy się do Ischgl. Tuż przed samym miasteczkiem stok jest na tyle stromy, że śmiało moim zdaniem kwalifikował on się do oznaczenia kolorem czarnym.

Znakomita większość stoków to trasy trudne – czerwone. Osoby stawiające pierwsze kroki na nartach czy na desce znajdą tutaj coś dla siebie, ale będą musiały pokonać trudniejsze stoki, by dostać się do tych oznaczonych kolorem niebieskim. To zdecydowanie nie jest ośrodek dla osób początkujących i chyba to właśnie Ischgl próbuje nam powiedzieć poprzez hasło „Relax. If you can…”.

Cały ośrodek położony jest na zboczu pięciu szczytów, z czego 4 są w bezpośrednim sąsiedztwie. Według mnie na szczególną uwagę zasługują zjazdy ze szczytów Palinkopf (2864 m n.p.m.) i Greitspitze (2872 m n.p.m.). Z tego pierwszego prowadzi kilka tras czarnych, w tym doskonała i bardzo szybka trasa numerami 33 i 34, którą pokonamy różnicę poziomów ponad 800 m. Z kolei z Greitspitze mamy do dyspozycji czarne trasy 13 i 14 (w kilku wariantach). Warto wspomnieć, że z sąsiedniego Idjoch możemy spróbować swoich sił na trasie slalomowej z komputerowym pomiarem czasu. Świetna zabawa gwarantowana.

Szczytami Viderjoch, Idjoch i Greitspitze przedostaniemy się do szwajcarskiej części ośrodka, gdzie czeka na nas mnóstwo tras w okolicach Alp Trida – niektóre naprawdę doskonałe. Z Palinkopfu z kolei zjedziemy bardzo długą 5 km nartostradą do miasteczka Samnaun (bez możliwości przedostania się do reszty szwajcarskich stoków) – to chyba najmniej ciekawy fragment ośrodka, ale warto mieć na względzie, że poprzeczka tutaj jest naprawdę wysoko. Natomiast oddalony od wyżej wymienionych 4 szczytów Piz Val Gronda to z kolei mała mekka freeride’u. Z góry co prawda wytyczona jest trasa nr 42, ale podczas naszego pobytu nie była ona przygotowana wcale (a kolej na szczyt jeździła).

Ciekawostką jest tutaj tzw. trasa przemytnika (ang. Smuggler’s run) – to swojego rodzaju wyzwanie dostępne w 3 wariantach polegające na jak najszybszym przedostaniu się z Austrii do Szwajcarii i powrocie do Ischgl. Do pomiaru służy specjalna, bezpłatna aplikacja mobilna Ischgl, a wszyscy uczestnicy biorą udział w losowaniu nagród. Dostępność tras w ciągu Smuggler’s run można monitorować na stronie internetowej ośrodka oraz na elektronicznych tablicach. Pomysł ciekawy i jest miłym urozmaiceniem pobytu w kurorcie. Trasy przemytnika (podobnie jak wszystkie inne) są doskonale oznaczone, a jednolitej i czytelnej komunikacji inne ośrodki mogą się tylko od Ischgl uczyć. Po stronie szwajcarskiej było troszkę gorzej, ale nadal na tej białej pustyni zgubić się jest naprawdę trudno.

Infrastruktura

Ischgl-Samnaun to ponad 40 wyciągów z czego znakomita większość do nowoczesne koleje krzesełkowe z kopułami ochronnymi. Sporo z nich wyposażonych jest również w podgrzewane siedzenia, co dodatkowo zwiększa komfort, bo na górze potrafi być naprawdę zimno. Sprawny dojazd z Ischgl gwarantują trzy bardzo wydajne koleje, w tym dość nowa kolej 3-S, w której do jednego wagonika zmieści się aż 28 pasażerów. Oprócz tego równolegle wytyczone są 8-osobowa gondola i 24-osobowy funitel. Po stronie szwajcarskiej na górę wjedziemy dwiema równoległymi kolejami linowymi – jedna, dwupiętrowa o pojemności aż 180 osób. Druga, starsza, pomieści 80 pasażerów.

Infrastruktura jest sukcesywnie modernizowana – w sezonie 2016/2017 otwarto nową, 8-osobową kolej krzesełkową na Flimjoch. W tym roku oddany zostanie nowy, 6-osobowy wyciąg krzesełkowy na Palinkopf. Stary rzeczywiście wymagał już wymiany chociaż oferował on całkiem sprawny dojazd – niemal wszystkie wyciągi w ośrodkach są wyprzęgane i wyposażone w kanapy umożliwiające przejazd minimum 4 narciarzom. Standard jest naprawdę wysoki, a sukcesywnie wymieniana infrastruktura robi naprawdę wrażenie.

Osoby codziennie przyjeżdżające do Ischgl samochodem bez problemu zostawią samochód na ogromnym, nowoczesnym parkingu wydrążonym w skale pod miastem za opłatą 7€ za dzień. Oprócz tego w mieście znajduje się kilka innych, mniejszych parkingów, ale infrastruktura zdaje się być przygotowana na przyjazd naprawdę dużej ilości gości.

Après-ski

Ischgl, kierując swoją ofertę raczej do młodszych osób, słynie z bardzo rozwiniętej infrastruktury pozwalającej na spędzenie czasu po zejściu ze stoku. W centralnej części Ischgl znajduje się wzgórze, które możemy pokonać wydrążonym w nim tunelu z ruchomymi chodnikami – stanowi to główny ciąg komunikacyjny po powrocie ze stoku i jest kolejnym przykładem na to, że władze ośrodka bardzo starają się zadbać o komfort przebywających z nim turystów. Do większości obiektów wejdziemy w butach narciarskich, a budynki wyposażone są w bezstopniowe przejścia i windy, co ułatwia poruszanie nie tylko narciarzom, ale również osobom niepełnosprawnym. Całe miasteczko do późnej nocy wypełnione jest narciarzami, którzy imprezują w barach i klubach często w ubraniach bezpośrednio po zejściu ze stoku. Oddalając się od centrum znajdziemy natomiast spokój i ciszę – tak, jak pisałem wyżej, każdy powinien tutaj znaleźć coś dla siebie.

Ischgl słynie również z goszczenia światowej sławy artystów – każdego roku odbywają się koncerty na stokach Idalp na rozpoczęcie i zakończenie sezonu. Galerię sław możemy obejrzeć w tunelach łączących różne części miasta.

Po stronie szwajcarskiej jest skromniej, a ceny są nieco wyższe. Samnaun to mniejsze miasteczko. Jest w nim zdecydowanie ciszej, a narciarze zamiast iść do klubów, będą prawdopodobnie spożywali fondue w lokalnych restauracjach. Oferta hoteli jest skierowana dla osób bardziej zamożnych, a standard jest nieco wyższy.

Zarówno w austriackim Ischgl jak i szwajcarskim Samnaun znajdziemy niezbędną infrastrukturę – wypożyczalnie, punkty medyczne i aptekę oraz basen. Ten ostatni w Ischgl był nieco stary, ale zadbany i oferował dodatkowe atrakcje w postaci saun, łaźń tureckich i basenów jacuzzi.

Sezon

Sezon 2017/2018 w ośrodkach rozpoczyna się już 23.11.2017, a zakończenie planowane jest na 01.05.2018. Wyciągi czynne będą w godzinach 8:30-16:30, a kasy przy stacjach wyciągów otwierane będą pół godziny wcześniej i zamykane pół godziny później.

Jeśli powtórzy się zeszłoroczny scenariusz, od listopada czynna będzie część ośrodka i sukcesywnie otwierane będą kolejne partie. Podczas naszego grudniowego pobytu około 90% ośrodków było już czynne, a zatem śmiało polecam już ten okres na rozpoczęcie sezonu zimowego.

W sezonie letnim ośrodek oferuje gościom trasy rowerowe i piesze, a miłośnikom adrenaliny (również zimą) do gustu z pewnością przypadnie Skyfly – kolej tyrolska, którą pokonamy różnicę poziomów ponad 300 m z prędkością ponad 80 km/h.

Podsumowanie

Ischgl to ośrodek, który co roku zdobywa nagrody potwierdzające jakość swoich usług. Są one w pełni zasłużone i póki co jest to chyba najlepszy ośrodek, w jakim dotychczas miałem przyjemność uprawiać zimowe sporty. Infrastruktura jest wyjątkowo nowoczesna, a wszystko zdaje się być zaprojektowane z myślą o komforcie narciarzy i snowboardzistów. Warto jednak wspomnieć, że grupą odbiorców ośrodka są raczej bardziej doświadczone osoby, a bogaty après-ski skierowany jest głównie do osób młodszych. Duże zróżnicowanie noclegów gwarantuje, że wyjazd do tak nowoczesnego ośrodka wcale nie musi być droższy od pobytu w innych kurortach w Alpach.

Samnaun z kolei to miejsce dla osób ceniących sobie przyrodę i spokój, ale z oczywistych względów pobyt po szwajcarskiej stronie będzie wiązał się z nieco wyższymi kosztami.

Ośrodek idealny dla: zaawansowanych narciarzy

Zalety ośrodka:

  • bardzo nowoczesna i wydajna infrastruktura
  • doskonale przygotowane stoki
  • wzorowo wykonane oznaczenia
  • duże zróżnicowanie noclegów gwarantujące jednocześnie wysoki standard i atrakcyjne ceny
  • miasteczko Ischgl przyjazne narciarzom

Wady ośrodka:

  • dość głośne życie nocne w centrum Ischgl
  • niewiele tras dla mniej wymagających narciarzy
Nasza ocena
4,6
Infrastruktura
5,0
Zróżnicowanie tras
5,0
Stosunek ceny do wartości
5,0
Oferta noclegów
5,0
Krajobraz
3,0
Freeride
4,0
Dla początkujących
3,0
Dla zaawansowanych
5,0

Przeczytaj także